Choć części pacjentów wizyta u dentysty nigdy nie kojarzyła się z pozytywnymi doznaniami, warto mieć świadomość tego, że dzisiejsza stomatologia jest o wiele mniej bolesna, niż jeszcze kilkaset lat temu. By zrozumieć, przez co musieli przechodzić odważni, decydujący się na wizytę u dentysty w czasach, gdy ta gałąź medycyny dopiero rozkwitała, warto sięgnąć po lekturę książki „Bolesna historia stomatologii”, autorstwa Jamesa Wynbrandta. Od jednej z pacjentek otrzymaliśmy egzemplarz tej książki, postanowiliśmy zatem podzielić się wrażeniami z lektury.

Wyrwiząb i śmiertelne tortury

Jedni z pierwszych śmiałków, którzy próbowali uporać się z bolącym zębem, korzystali z pomocy wyrwizęba. Ten, niczym magik podczas spektaklu pełnego sztuczek, sadzał delikwenta na scenie pośrodku miasta i przy akompaniamencie okrzyków, oklasków lub wsparciu opłacanych żonglerów i innych artystów, zabierał się za wyrywanie zęba. Bez znieczulenia, z zaskoczenia, pobierając zarazem opłatę za usługę. Kiepska perspektywa? Bywało jeszcze gorzej.

Do standardowych procedur, jakie stosowano wobec pacjentów, należało upuszczanie im krwi, przypalanie skóry, a nawet podawanie mniej lub bardziej śmiertelnej dawki arszeniku. Kiedy odkryto eter i jego właściwości – nazwijmy to – znieczulające, także i w tym zakresie nie znano umiaru. A mimo to stomatologia prężnie rozwijała się, poszukując lepszych, skuteczniejszych i – co istotne – mniej bolesnych metod. Dla dobra pacjenta.

Śmiech przez łzy, czyli wrażenia z lektury książki „Bolesna historia stomatologii”

„Bolesna historia stomatologii, albo płacz i zgrzytanie zębów od starożytności po czasy współczesne” – tak brzmi pełny tytuł tej książki i… doskonale oddaje to, z czym czytelnik ma do czynienia. Na ponad 400 stronach książki James Wynbrandt, nie stroniąc od humoru, opisuje historie, od których niekiedy włos jeży się na głowie. Z drugiej jednak strony, z kronikarską pieczołowitością wyznacza kolejne daty i etapy rozwoju stomatologii, aż do czasów nowożytnych, rozprawiając się między innymi z mitem Wróżki Zębuszki (która w 1994 ujrzała światło dzienne nawet jako Lalka Barbie w tymże stroju), przekonaniami dotyczącymi zębów mlecznych i tym, co czynią z nimi ci, którzy o rzeczonej wróżce nigdy nie słyszeli, a mają swoje teorie i wierzenia.

Podsumowując, „Bolesna historia stomatologii” może stanowić doskonały przyczynek do tego, by uwierzyć w to, że dentysty w dzisiejszych czasach naprawdę nie trzeba się bać 🙂 Napisana z humorem, neutralizującym to, co przerażające, zapewnia ogromną dawkę wiedzy na temat historii tej gałęzi medycyny, a zarazem stanowi po prostu ciekawą opowieść o ludziach, którzy byli pionierami – nie zawsze z właściwymi efektami swoich działań. I jakkolwiek boleśnie to brzmi – gorąco polecamy lekturę 😉